Znaki drogowe w zupełnie nowej odsłonie! Florencja to być może jedyne miasto na świecie, rozpalające wyobraźnię w taki sposób. Bowiem to Florencja zgodziła się na to, by lokalny artysta, Anacleto Clet Abraham nadał im zupełnie nową jakość. Artysta, znany powszechnie po prostu jako CLET, nadał mieszczącym się na terenie miasta znakom drogowym niepowtarzalny charakter. Turyści, którzy przybywają do Florencji, szczególnie zaś ci, którzy eksplorują to miasto z perspektywy samochodu, przecierają oczy ze zdumienia. Szczególnie zaś, gdy widzą kolejne pojawiające się na ich drodze znaki. Oto – dla przykładu – zakaz wjazdu zdobi postać mężnego Dawida, który wyszedł spod dłuta Michała Anioła. Nakaz jazdy w prawo przeobraził się w rockową gitarę, na której improwizuje wzięty artysta. Znak ronda natomiast, za sprawą wpisanej w niego postaci, stał się synonimem codziennej „gorączki pracy”.
Okazuje się zatem, że nawet ściśle skodyfikowany język znaków drogowych może zostać zmodyfikowany w niezwykle zabawny sposób. Przez co, nadaje miastu wyjątkowy klimat i niepowtarzalną aurę. Nie sposób bowiem nie uśmiechnąć się w głębi ducha do samego siebie, gdy spacerując po malowniczych uliczkach Florencji natrafia się niespodziewanie na znak „zakaz wjazdu”, którego białą belkę usiłuje usunąć z czerwonego tła, potężny zapaśnik sumo. Ciekawe, jak tego rodzaju znaki wpływają na zachowania drogowe kierowców?
CLET jest Francuzem, który od ponad 20 lat mieszka we Włoszech, a przed kilkoma laty na miejsce swojej pracy twórczej wybrał właśnie Florencję. Jednym z powodów, dla których osiadł we Florencji, był prozaiczny fakt, że udało mu się znaleźć wygodne studio do pracy. Znajduję się ono u stóp wzgórza San Niccolo – miejsca pielgrzymek wszystkich turystów, którzy przybywają zwiedzić perłę włoskiego renesansu. Przestronna pracownia artystyczna, która całymi dniami pozostaje otwarta dla przybyszów z różnych zakątków świata, to znakomite miejsce do interakcji. To miejsce spotkań, rozmów i wymiany opinii na temat oryginalnej odmiany „sztuki ulicznej” – „street art”. Ponad wszelką wątpliwość to, co można zobaczyć na ulicach Florencji, patrząc na znaki drogowe, jest czymś zgoła zaskakującym. Z drugiej zaś strony, pogodnym i wesołym akcentem, dobrze strojącym naszego ducha na cały dzień pracy. To ten rodzaj „sztuki ulicznej”, który szczególnie dla mnie – drogowca – jest niezwykle ciekawy.
Sztuka, co podkreśla CLET, nie może być formą wandalizmu, nie może szpecić miasta i funkcjonować poza prawem. Właśnie dlatego wszystkie prace tego artysty mają stosowne pozwolenia lokalnych władz. Naklejki, które pojawiają się na znakach drogowych, aplikowane są za pomocą specjalnego kleju, który nie niszczy lica znaku, a zarazem w każdej chwili – gdyby tylko była taka potrzeba – można je łatwo usunąć. Tylko pod takim warunkiem władze Florencji zgodziły się na realizację artystycznej twórczości CLETA w przestrzeni miejskiej. Nawet „street art”, który niekiedy przybiera formę głośnego manifestu, musi odbywać się pokojowo. Zgodzie z lokalnym prawem i szacunkiem wobec mieszkańców – takie „credo” od lat wyznaje włoski artysta. W szczególności dotyczy to takiego miasta jak Florencja, które od wieków uchodzi za kulturową i artystyczną perłę Italii.
Jeśli tylko zdarzy się wam odwiedzić stolicę Toskanii, to nie zapomnijcie zajrzeć do pracowni. Będąc w drodze na szczyt San Niccolo, skąd rozpościera się jedyna w swoim rodzaju panorama Florencji, warto zatrzymać i odwiedzić jedyną w swoim rodzaju pracownię CLETA. Znaki drogowe w artystycznym wydaniu. Zaskakujące! Więcej inspiracji znajdziecie na facebooku tego włoskiego artysty. Polecam: CLET