Sztuka trwa ponad pokolenia. Pozwala zrozumieć tak siebie, jak i rzeczywistość, w której funkcjonujemy. Nierzadko przyprawiona szczyptą autoironii stanowi antidotum na populizm i uproszczony sąd rzeczywistości. Jej spuścizną i trwałym śladem jest materiał emocjonalny, który stanowi dla mnie ogromną inspirację, pobudza do działania i poszerza ogląd. Na kanwie tej refleksji uważam, że warto pozostawić coś po sobie dobrego. Warto coś zaśpiewać, powiedzieć, przekazać. Słowem, zostawić po sobie trwały ślad.
Przemierzając malownicze uliczki „złotego miasta”, bo tak nazywana jest Praga, nie sposób natknąć się na bardzo wymowne rzeźby i instalacje. Będąc po raz pierwszy w stolicy Czech, bardzo mocno przykuły mój wzrok. Z uwagi na wrodzoną ciekawość ludzi i świata zapytałem o co właściwie z nimi chodzi. Kto jest ich autorem i jaka jest ich historia i rola w przestrzeni miejskiej. Usłyszałem fantastyczną opowieść i tak poznałem Davida Cernego. To artysta, który swoją twórczością bez wątpienia odcisnął piętno tak na kulturze czeskiej, jak i na dyskusję społeczną. Jest bez wątpienia, dowodem na to, że sztuka przełamuje schematy i stanowi niezwykłą inspirację. Prowokuje, eksploruje i odrzuca wszelkie granice narzucane przez umysł. Jedną ze słynnych instalacji Cernego jest „Metalmorphosis”. To rzeżba, przedstawiająca postać Franza Kafki. Praca, czego jestem pewien, wzbudza zainteresowanie każdego, kto pierwszy raz wchodzi z nią w interakcję. A jej ruchomy charakter stanowi doskonałą alegorię ludzkiej natury. I w ten właśnie sposób, poprzez intrygę, turyści mogą sięgnąć po więcej, zainteresować się twórczością jednego z najważniejszych czeskich pisarzy.
Dlatego uważam, że warto znaleźć czas, na to co nas rozwija i określa. Tym samym przekazywać wartość innym. Mojemu sercu od zawsze bliska była muzyka. Zwłaszcza słowa, które dopełniają jej istotę. Podziwiam szczególnie te, które niosą głębokie i cenne refleksje. Podziwiam twórców za ich mądrość i emocje wyrażone w tekście i muzyce. To walor emocjonalny, który intensyfikuje naszą skalę odczuć. Sam też w ten sposób chcę oddziaływać na otoczenie. Gram i śpiewam. W ten sposób przekazuję emocje. Robię to z serca i sercem, a to znacznie więcej niż poprawność merytoryczna. To, co uważam jest ważne, w życiu i w muzyce, to jak szczerze do czegoś podchodzimy, a nie do końca jak to robimy. Nie raz udało mi się rozśpiewać różne kręgi społeczne. Uruchamiam w ludziach dobre emocje.
Moją apoteozą radości życia jest muzyka. To jest niezwykle inspirujące, kiedy mogę się z nią dzielić, dozować emocje i uruchamiać pokłady pozytywnej energii w odbiorcach. Często podczas warsztatów i wystąpień sięgam po gitarę. Nic, tak nie jednoczy i nie zbliża jak właśnie muzyka. Co więcej, moje obserwacje i doświadczenia zawarłem w swojej debiutanckiej płycie „Inspiracje i życiowskazy piosenką”. To zbiór inspiracji, towarzyszących niezmiennie od 31 lat praktyki zawodowej.
Zachęcam Cię Drogi Czytelniku, aby znaleźć taką przestrzeń w życiu, która pozwoli po sobie zostawić coś dobrego. Warto coś zaśpiewać, powiedzieć, przekazać nawet dla jednej zaciekawionej pary oczu. Bo radość dającego i odbierającego bywają podobne.